czwartek, 27 czerwca 2013

02. Jeśli wejdziesz do środka nic już nie będzie takie samo

-Zawieziesz ją pod stadion- rzekł twardym głosem wręczając mężczyźnie w czarnym garniturze kluczyki od auta.
-Jasne szefie- odpowiedział otwierając drzwi czarnego audi właśnie przybyłej Carmeli. Gdy wsiadała, ukłonił się niczym służący z dawnych czasów. Brakowało mu jedynie kolorowych pantalonów oraz dziwnego kapelusza z piórem.
-Nie wysilaj się. Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku.- odpowiedziała nieco naburmuszona. Bardzo dobrze wie jak działa na facetów, ale czasami przeraża ją ich zachowanie.
Jechali dość długo. Stadion Estadio Santiago Bernabéu znajduje się na drugim końcu ogromnej stolicy Hiszpani- Madrytu. Kierowca przez całą drogę nucił piosenki lecące akurat w radiu i co chwila pytał się brunetki czy wszystko dobrze i czy czegoś nie potrzebuje. Siedziała cicho, nie zwracała uwagi na otaczający ją świat i nawet na rozchodzący się fałsz. Wlepiała pusty wzrok w lekko przyciemnianą szybę nie mogąc uwierzyć co właśnie robi. Wcześniej pewna jak nigdy dotąd swojej decyzji, teraz po tygodniu zrozumiała na co się pisze. "To karalne", "Trafisz za kratki i nikt cię nie uratuje"- te myśli najczęściej krążyły po jej głowie niosąc ze sobą strach i chęć dołączenia do rodziców w niebie. Z pewnością nie byli by z niej dumni, ze swojej niegdyś grzeczniutkiej i potulnej Carmeli. Zmieniła się i zdawała sobie z tego sprawę. Jednak musi przetrwać trudne chwile, musi żyć i udowodnić światu, że jest dojrzałą i silną kobietą.
-Dojechaliśmy- obwieścił facet i wyszedł z auta chcąc otworzyć pannie Moreno drzwi. Jednak była szybsza i uprzedziła swego kierowcę, dotkliwie raniąc go w nos.
-Przepraszam- wydukała śmiejąc się pod nosem. Podała krwawiącemu mężczyźnie chusteczkę wyjętą z torby i prędko udała się w stronę bramek. Oczywiście jak na gentelmana przystało, nie zatrzymał jej i nie skomentował zaistniałej sytuacji słowem. Szef płaci mu za kulturę w stosunku do brązowookiej brunetki, a jego podopiecznej.
 
 
 
 
~*~
 
 
 
-A panienka do kogo?- zapytał ochroniarz stojący obok wielkiej bramy prowadzącej na stadion.
-Dzień dobry-przywitała się- Carmela Moreno, to jest mój dowód- podała mężczyźnie potrzebne dokumenty.
-Witam, witam! Pan Perez uprzedzał, że pani się dzisiaj pojawi. Proszę wejść- stwierdził przejeżdżając po specjalnym czujniku swoją kartą zdjętą ze smyczy, która dotychczas widniała na jego szyi.
-Dziękuję bardzo- rzekła przekraczając próg Estadio Santiago Bernabéu. Czuła, że od tej pory jej życie będzie inne i gwałtownie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Nie była pewna swojej decyzji, ale teraz już nie może się wycofać. Wszystko za daleko zaszło. Ma tylko cichą nadzieję, że plan wypali i będzie w stanie pomóc swojemu przybranemu ojcu i będzie miała swoje jakże to cenne pieniądze.
 
 
 
 
~*~
 
 
 
 
Ubrana była w podwinięte, opięte dżinsy, przewiewną czysto białą bluzkę, a jej stopy zdobiły buty na koturnie. Koniec lata doskwierał. Na dworze panował niemiłosierny upał bez szansy na nawet najmniejszy wiatr. Szła wolno jednym z korytarzy obawiając się najgorszego- że się zgubi. Minęła jedne drzwi bez napisu, parę metrów dalej były drugie... również bez tabliczki. Przeklinała w myślach modląc się, żeby trzecie były prawidłowe. Na odpowiednich drzwiach miał widnieć napis z imieniem i nazwiskiem prezesa Realu Madryt. Kamień spadł jej z serca, gdy zobaczyła prawidłowy tekst wskazujący na to, że dobrze trafiła. Już miała pukać, gdy usłyszała wydobywające się z pomieszczenia donośne krzyki i kłótnie. Nie chcąc przeszkodzić postanowiła oddalić się o kilka kroków i zaczekać aż gość wyjdzie. Oparła się o marmurowy parapet tuż obok drzwi. Jednak nie dane było jej dane czekać w ciszy. Odgłosy były tak głośne, że chcąc nie chcąc musiała przysłuchiwać się wymianie zdań.
-Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałem!?- krzyczał jeden z mężczyzn.
-To już nie moja wina. Menadżer miał cię poinformować.- drugi zaś mówił opanowanym głosem.
-To dlaczego tego nie zrobił!? Nie mam czasu na durne biografie! Od czego jest wikipedia!
-Alonso! Nie wydzieraj się! Masz być dla niej uprzejmy i opowiadać wszystko ze szczegółami!- odpowiedział już głośniej nieznajomy... zaraz, zaraz! Tam chyba znajdował się obiekt moich niecnych zamiarów. Czyżby Xabi Alonso?-pomyślała
Podeszła bliżej chcąc wsłuchać się w ich słowa. Miała zdobyć informacje, a przypadkowo może usłyszeć coś ciekawego.
Stanęła nieco bliżej, krzyki i inne odgłosy ucichły, a dziewczyna poczuła nagłe uderzenie drzwiami. Ktoś akurat wychodził...
-Przepraszam panią!- krzyknął na cały korytarz hiszpański piłkarz, który przed chwilą dyskutował z prezesem swego klubu. Ocknęła się i zobaczyła trzymającego ją w swoich silnych ramionach piłkarza. Przekręciła głowę na prawo, w drzwiach od swojego gabinetu stał Perez. Przyglądał się wszystkiemu z niemałym strachem w oczach.
Wyswobodziła się z objęć Xabiego powoli wstając. Pierwszy odezwał się Florentino- Xabi, poznaj pannę Carmelę Moreno.
Mina Alonsa była dość śmieszna. Piłkarz zrobił duże oczy jeszcze raz przepraszając brunetkę oraz uśmiechnął się nieśmiało ukazując przy tym swe śnieżnobiałe zęby.
-Ah, witaj- powiedział nico zmieszany- Jestem Xabi.
-Wiem, mamy razem pracować. Zgadza się?- zapytała odgarniając kosmyk włosów z twarzy.
-Tak- odpowiedział- Niestety, ale teraz śpieszę się na trening i nie dotrzymam wam towarzystwa- dodał po chwili.
-Idź już, idź.- rzekł mało zdziwiony zmianą decyzji chłopaka Pérez.
-Do widzenia!- odkrzyknął i pobiegł w kierunku szatni.




~*~
 
 
 
 
Jest zwiastun i jest dwójka! Chciałam zaczekać aż będzie wszystko gotowe i dopiero zacząć dodawać rozdziały. Napisałam kilka do przodu więc pojawiać się będą regularnie co tydzień! :)
Pozdrawiam i dziękuję za miłe komentarze!



9 komentarzy:

  1. Może zacznę od tego, że zwiastun jest świetny! Rozdział zresztą również jest rewelacyjny :) Hmm akcja podczas wysiadania z samochodu najlepsza. Musiało boleć :D A Carmen się jeszcze śmieje z tego biednego faceta :D Aaa Santiago Bernabeu. Ją też chcę tam iść :D No i jest Xabi! Czekam na następny z wielką niecierpliwością. Jestem ciekawa ich dalszych losów. Wiem jedno napewno będzie się działo. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przepraszam, ale dlaczego nie zostałam poinformowana o twoim opowiadaniu! Nie ładnie!
    Xabi Alonso <3 - i wszystko jasne :D Kocham go! :D Informuj mnie koniecznie o nowościach i zapiszę sobie w moich czytanych, żeby mi się adres przypadkiem nie zagubił.
    U mnie nowość na Pigmalionie, jeśli masz ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://freedoomcry.blogspot.com/2013/06/rozdzia-14_27.html
    zapraszam serdecznie na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze: świetny zwiastun!
    Po drugie: Xabi świetny dobrany, jako główny bohater. Jest jak hiszpański Bond <33
    Po trzecie: uwielbiam jak piszesz, więc na tym opowiadaniu będę stałą czytelniczką. Akcja napięta, ciekawa, tajemnicza, dużo się dzieje. Baardzo mi się podoba. Czekam na następny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No to Carmela poznała swoja ofiarę. Pierwsze spotkanie było nawet miło, choć dużo nie wniosło do ich znajomości. Zobaczymy, co będzie się działo później. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak tak, ciekawie się zaczyna. Czekam na następny! Pozdrawiam i zapraszam na http://cisza-kolysze--mnie.blog.onet.pl/ :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie opowiadania, to coś innego. Poznała Alonso...niby nic się nie stało takiego, ale z niecierpiętliwością czekam na nn.
    Nowy u mnie;
    http://m-i-marianna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć! Masz bardzo ładny szablon, ogólnie wygląd bloga na wielki plus (zazdroszczę, bo sama czekam na swoje zamówienie ;)).
    Widzę, że także dopiero zaczynasz z tym opowiadaniem- ja również ruszyłam ze swoim. Piszesz naprawdę tak, że miło się czyta, tylko czasem gubisz jakieś przecinki, ale to normalnie, czasem przez pośpiech i niedopatrzenie ;)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie!
    Jeśli informujesz na twitterze, to możesz mnie informować: @secondchancepl

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc już się poznali. A potem... Potem będzie coraz gorzej. W głupią rzecz się wpakowała, oj w głupią... Ale teraz musi robić to, co do niej należy. A potem? Potem się zobaczy.

    pozdrawiam i zaporaszam do mnie ;)

    [http://spain-summer-love.blog.pl/]
    [http://znam-cie-na-pamiec.blog.pl/]

    OdpowiedzUsuń